Mieszczuch w świecie zwierząt – wywiad z Michałem Malitowskim
Czas czytania: 4 min
Panie Michale, określiłby Pan siebie jako „kociarza” czy „psiarza”?
Gdy byłem mały, raczej nazywano mnie „mieszczuchem”. Często jeździłem do dziadków i wujostwa na wieś. Bałem się biegających samopas po podwórku psów, kotów, kogutów, gęsi. Kur z tym ich jednym okiem niezależnym od drugiego, bałem się bardziej niż inne dzieci klaunów. Ale od jakiegoś czasu jestem i psiarzem, i kociarzem. Kurom nadal nie ufam.
Jest Pan właścicielem dwóch kotów. Jak się wabią? Dogadują się między sobą?
Kto ma kota, ten wie, że koty powinny być umieszczane wyżej w drabinie stworzenia niż ludzie. Kot jest bardziej racjonalny niż człowiek. Człowiek, nawet jak ceni zdrowie, nie lubi smrodu papierosa, bardzo chce rzucić palenie, to i tak daje się skusić. Kot, gdy coś lubi i chce, to robi dokładnie to, co trzeba. Nasze koty, Leo i Joey, przyszły do nas z ulicy dogadane między sobą, Leo uderzył do mnie, Joey do mojej żony Yuliyi. Veni, vidi, vici. Dostały, co chciały.
Jak to przyszły do Pana z ulicy, po prostu weszły przez otwarte drzwi?
Najpierw zachodziły tylko raz dziennie na jedzonko, potem już pilnowały naszych posiłków, a ostatecznie są z nami przez cały czas. Ale przyzwyczaiły się do wolnego wybiegu, więc często znikają na parę godzin.
Czy trudno jest łączyć pracę zawodową z opieką nad zwierzętami?
Koty pojawiły się w moim życiu, gdy z różnych względów stałem się domownikiem. A nawet kilka dni rozłąki nie jest problemem, bo mamy dobrych sąsiadów i przyjaciół w pobliżu. Ale jestem ciekaw, jak naszym kotom udaje się łączyć pracę z opieką nad nami.
Koty słyną ze swojego niezależnego charakteru. A do jakiej grupy można zaliczyć Pana podopiecznych?
Powiem to językiem tańca. Nasze koty partnerują. Partnerowanie opiera się na prowadzeniu i podążaniu – lead & follow. To taka gra w kotka i myszkę. Czasem prowadzisz, dajesz impuls, a czasem go odbierasz, i dajesz się prowadzić. Jak każda wolność, tak i niezależność, to możliwość wyboru opcji w zależności od preferencji i sytuacji.
Mając w domu koty, często trzeba zrezygnować z firan, zasłon czy żywych kwiatów. Czy Pana koty również łobuzują?
Jeśli łobuzują, to z moją córką Lią. Wtedy trzeba ratować wszystko, z czego się zawczasu nie zrezygnowało.
Jest Pan również właścicielem psa o imieniu Malvin. Co może Pan powiedzieć o rasie Cavalier King Charles Spaniel?
Malvin jest wyjątkowy. Dostaliśmy go niedługo przed urodzinami Lii. Oboje w tym samym czasie przechodzili bunt dwulatka. Jak zabawa, to oczywiście tą samą zabawką. Jak przysmak, to ten sam, bo na pewno drugiego jest smaczniejszy. Przybiegali do mnie, żebym zdecydował, któremu się to czy owo należy. Patrzę na Malvina, patrzę w oczy córce, no daję w końcu tę zabawkę dziecku, bo przecież to człowiek. Malvina wypuszczam na taras. I już żałuję, bo Lia przy drzwiach, z triumfem, macha tą zabawką Malvinowi przez oczyma. Oto człowiek.
Czy Pana pupile towarzyszą Panu podczas treningów lub turniejów tanecznych?
O, nie. Nie zrobiłbym nam tego. W domu mamy siebie na wyłączność. Poza tym, nie będę ryzykować, że nie spodoba im się mój styl tańca. Serce by mi pękło.
Czy ma Pan jakieś interesujące historie związane ze zwierzętami?
Mam pewną bolesną i pamiętną. Tak jak mówiłem, określano mnie w dzieciństwie mieszczuchem. Raz spróbowałem być chojrakiem, ale nie rezygnując ze swej wrodzonej wrażliwości i czułości. Do psa, który mnie najbardziej przerażał, podszedłem z przyjaznymi zamiarami. On jakby odebrał impuls, zamerdał ogonem, przysiągłbym, że się do mnie uśmiechnął. Wtedy moja ciocia Jola przyniosła mu jedzenie. Tak słodko jadł. Też słodko chciałem go z całych sił przytulić. Wyrwał mi kawałek policzka. Do dziś jestem człowiekiem z blizną. Pewnie zrobił to niechcący i gdybym się wtedy nie rozdarł w niebogłosy, to mogliśmy zostać muszkieterami. A ja zostałbym psiarzem w wieku kilku, a nie kilkudziesięciu lat.
Zdjęcia autorstwa: Aga Taukert Photography
Wybrane dla Ciebie
Czym jest hobby horsing? Rozmowa z Moniką Dachowską, autorką ksiażki „Hobby horse”
Na czym polega hobby horsing? Czy jest to sport dla każdego dziecka? Dlaczego warto trenować hobby horsing? Przeczytaj rozmowę z Moniką Dachowską, dziennikarką i marketerką, autorką książki „Hobby horse”.
czytajII Zawody Treningowe Agility Hazy Hills – o pęto swojskiej (patronat medialny Pets World)
Na czym polega agility? Czy każdy pies może trenować tę dyscyplinę? Kiedy odbędą się II Zawody Treningowe Agility Hazy Hills – o pęto swojskiej? Przeczytaj rozmowę z Faustyną Maciejewską z HazyHills – centrum sportów kynologicznych.
czytajNie zostawiaj zwierzaka w kwaterze. Zabierz go ze sobą na seans – rozmowa z Patrycją Blindow z kina „Żeglarz” w Jastarni
Jego historia liczy ponad 80 lat. Obecnie jest ostatnim czynnym kinem na Półwyspie Helskim, do którego oprócz ludzi, regularnie wpadają Bodo, Frelka, Wafel, Kokos czy Nadzia. Poznajcie legendarne, studyjne kino „Żeglarz” w Jastarni, czyli kolejne miejsce przyjazne zwierzętom, o którym porozmawialiśmy z jedną z jego opiekunek, Patrycją Blindow.
czytajPrzyjazne miejsca – Bacówka Radawa & SPA****
„Naszym celem od początku było stworzenie przestrzeni, w której cudownie czują się całe rodziny. Zależało nam, aby zarówno pokoje, jak i wszystkie udogodnienia spełniały potrzeby zarówno rodziców, jak i ich dzieci, które są bardzo wymagającymi gośćmi” – mówi Joanna Preisner, właścicielka Bacówka Radawa & SPA****.
czytaj